Pora wracać, czyli siła sprawcza muzyki

„Dobrze widzi się tylko sercem,

najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.” 

Antoine de Saint-Exupéry

​Muszę przyznać, że w okresie mojego dzieciństwa obejrzałam całkiem sporo filmów animowanych. Myślę zresztą, że to całkiem normalne: każdy z nas, kiedy był dzieckiem z ciekawością oglądał przygody najróżniejszych, fikcyjnych postaci. Będąc już dojrzalszymi osobami, przy oglądaniu jednego z takich filmów, możemy poczuć się trochę nieswojo-  historie nie wydają się nam tak interesujące, bo oprócz tego, że w wielu przypadkach znamy je na pamięć, czasem jawią się nam jako nieco infantylne, są w końcu wymyślane z myślą o najmłodszych odbiorcach. Bajki pozostają mimo wszystko skarbnicą alegorii, symboli, morałów. I tak jak wcześniej z powodu niewiedzy nie bylibyśmy w stanie doszukiwać się jakiegoś głębszego ich przesłania, teraz możemy to robić. Jaki byłby jednak film bez muzyki? Z pewnością byłby jałowy; to ona nadaje mu ten szczególny charakter, „podrysowuje” jego treść, jest niejako drugim  reżyserem, pozostawia szerokie pole interpretacji. Wyjątku nie stanowi ścieżka dźwiękowa z produkcji „Król Lew”. Wszystkim utworom z tego bajkowego klasyka należy się wielki ukłon, ja jednak chciałabym szczególnie skupić się na  jednym, konkretnym dziele kompozytora Hansa Zimmera.

​Utwór „Under  the stars” zaczyna od bardzo delikatnego brzmienia fletu. W dalszej części, aż do około połowy prowadzi on swoistą rozmowę z instrumentami smyczkowymi, tworząc niezwykle refleksyjny i wzniosły klimat. Podczas słuchania tego fragmentu utworu w  sposób bardzo łatwy można wyobrazić sobie afrykańskie równiny, krwistoczerwone, zachodzące słońce, bezkres gwiaździstego nieba. Ta subtelna harmonia w wyraźny sposób wydobywa na światło dzienne całą fabułę filmu, przez swoją 1kantylenową melodię łączy treść z formą jej przekazania. W ten sposób zarówno widz, jak i słuchacz mogą wejść w historię głównego bohatera – Simby i nie tylko dostrzec w niej głębszy i niejednoznaczny sens, ale  także odnaleźć się w tym przypominaniu o istocie swojego istnienia, powołania, bo  właśnie do tego w sposób alegoryczny nawiązuje produkcja.

​W drugiej części utworu kompozytor przerywa rozważanie tych dylematów, kieruje 2melodykę na zupełnie inne tory – rozpoczyna się ona wesoło, najpierw możemy usłyszeć w niej skoczne, afrykańskie rytmy i śpiew chóru. Tą lekką melodią nie nacieszymy się jednak długo, ponieważ jakby „w słowo” wchodzi jej główny 3temat znacznej większości utworów Zimmera w  „Królu  Lwie”;  na  pierwszy plan wychodzi teraz klarnet, który w dynamice 4piano łagodnie gra zaledwie  kilka dźwięków, wykonując znaczące 5rallentando na samym końcu. Tutaj znowu pojawiają się równikowe melodie i nagle zaczyna się bardzo ostry dla ucha fragment; raptem w utwór wchodzą nawoływania, dynamika staje  się  tu  bardzo żywiołowa, by na samym końcu utworu znów wrócić do jego głównego tematu, wzbogaconego o kolejne partie instrumentów, które w niezwykły, harmoniczny sposób  uzupełniają się i w tryumfalnym geście kończą kompozycję. Zimmer, tworząc ten konfundujący słuchaczy dialog, sam wciela  się w reżysera tej filmowej animacji; delikatne wprowadzanie początkowej melodii można odczytać jako świadomość życia w nieprzeznaczonej dla głównego bohatera rzeczywistości, świadomość, że żyje w fałszu. Jednak od tej prawdy w życiu Simby chwilowo ważniejsze jest oderwanie się od niej, co symbolizuje nagła  zmiana charakteru melodii w weselszą i  żywszą. Ten fragment utworu może również zawierać wszechobecną radość z tego, że  prawowity król Lwiej Skały nareszcie przypomina sobie, kim naprawdę jest.  Końcowy, dynamiczny motyw tylko potęguje niepokój z tym związany, zmusza do  podjęcia poważnej i wiążącej decyzji, a nawet więcej – zrozumienia jej sensu, co idealnie asymiluje się  z dalszą treścią filmu, gdzie Simba staje przed doganiającą go przeszłością. To  napięcie w końcu zostaje rozwiązane – nasz bohater podejmuje decyzję o powrocie do  domu, o  powrocie do źródeł. Także tutaj kompozytor posłużył się niezwykłą narracją; prowadzi dynamikę do 6forte i wprowadza żywą, donośną partię chóru, co nadaje końcowi utworu charakter zwycięski, wzniosły i zarazem prosty. 

​Zimmer przez swoje staranne, kompozytorskie zabiegi nie tylko w sposób fenomenalny muzycznie adaptuje fabułę filmu, ale także nie pozwala na to, aby to słuchacz się tutaj nudził; poprzez delikatne wprowadzanie go w główny temat filmu, jakim jest zapomnienie przez Simbę jego tożsamości, pozwala na  snucie refleksji nad tym wątkiem, by za chwilę zburzyć całe to rozważanie poprzez  wprowadzenie niemalże rozrywkowych rytmów. Zaraz jednak znów wraca do  głównego motywu, jak gdyby prześladując odbiorcę nieustanną zadumą nad ostatecznym i  głębokim sensem drogi i celu, który jest przeznaczony tylko i wyłącznie dla konkretnej jednostki w tym filmie. Kolejny raz wraca do tego samego tematu, jakby chciał podkreślić jego wagę, sprawić, by nie tylko widz, ale także i słuchacz zatrzymał się, zatrzymał na o wiele dłuższą chwilę, niż początkowo zamierzał i nie tyle, co zastanowił się  nad  pięknem całej 7partytury utworu, ale odnalazł w niej i zarazem treści bajki cząstkę siebie. Właśnie w nich dwóch naraz, gdyż osobno nie przekazują tak dogłębnie znaczącej wartości, jak poprzez swoją  ciągłą konwersację.

​Ten jeden utwór Hansa Zimmera z filmu „Król Lew” jest jedynie małą kroplą w  morzu jego genialnych pomysłów na muzyczne przekazanie fabuły filmów i wyobraźni, jaką wlał i nadal wlewa w swoje kompozycje. Sądzę, że właśnie w utworze „Under the stars” zawiera się nie tylko cała najważniejsza treść animacji, ale także ta głębsza treść, która jest opowiadana przez muzykę. I choć ta sama, przy różnorodnym: refleksyjnym, żywiołowym, spokojnym i stonowanym połączeniu dźwięków, które prowadzą jednak ten sam, niezmienny  temat można spokojnie powiedzieć, że dzieło to było, jest i najpewniej będzie wciąż aktualne. Udowadnia ono,  że muzyka jest w stanie nadać produkcji filmowej nowy i bardziej wyrazisty charakter. Przez bogactwo swojej melodyki, harmonii, dynamiki i tempa otwiera szersze perspektywy jej interpretacji. Co więcej, nieraz w pędzie życia może nam pomóc przystanąć na moment i skłonić nas do refleksji nad sensem swojego życia, celem swej drogi.

1Melodia kantylenowa- Typ melodyki w dziele muzycznym charakteryzujący się śpiewnym przebiegiem melodii, wolnym tempem.

2Melodyka–  Element dzieła muzycznego, porządkujący następstwo dźwięków. 

Temat muzyczny– Jakakolwiek w pełni rozwinięta linia melodyczna, posiadająca wyraźny początek i zakończenie.

4Piano- Jedno z odcieni dynamicznych w muzyce; wł. „cicho”, „łagodnie”, „ostrożnie”.

5Rallentando- Określenie tempa w muzyce; wł. „zwalniając”.

6Forte- Jedno z odcieni dynamicznych w muzyce; wł. „głośno”, „mocno”.

7Partytura utworu- Zapis utworu muzycznego, prezentujący wszystkie partie dzieła w ten sposób, że to, co brzmi jednocześnie, zapisane jest jedno nad drugim (w pionie), a to, co brzmi w kolejnych odcinkach czasu, zapisane jest od lewej do prawej.

Jak podobał ci się ten tekst?
[Głosów:0    Średnia:0/5]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *