Rzecz o rybach, kotach i rozmaitych literatach

Czytanie cudzej korespondencji to straszny nietakt i występek przeciwko wszystkiemu, co przyzwoite.
Trudno z tym dyskutować, a jednak wydawane w ostatnich latach coraz częściej tomy listów autorstwa
”znanych i lubianych” znajdują szerokie grono czytelników. Nie inaczej rzecz się miała z korespondencją
Wisławy Szymborskiej i jej partnera Kornela Filipowicza opublikowaną pod tytułem ”Najlepiej w życiu
ma twój kot” przez wydawnictwo Znak. Osobiście zdecydowałam się po nią sięgnąć trochę z ciekawości,
a trochę z chęci poznania jednej z ulubionych twórczyń. Oczekiwania te zostały w pełni spełnione.
Szymborska w tych listach błyszczy jak najjaśniesza gwiazda, pełna humoru, inteligentnej złośliwości i
szczerej troski o swego korespondenta. Kreśli listami własny autoportet-intymny, ale nie pozbawiony
pewnej, nieco staroświeckiej, dyskrecji. Z kawalerską fantazją wciela się w kolejne role. Bywa hrabiną z
czasów belle epoque, autorką anonimów, czy zakochaną służącą. Filipowicz pozostaje nieco w jej cieniu,
ale gdy już się z niego wychyla, łatwo przekonać się, że był człowiekiem o nieprzeciętnym umyśle.
Zapalonym miłośnikiem kotów i pocztówek (te pasje dzielił zresztą z Szymborską). I wprost fanatycznym
entuzjastą rybołóstwa.
Nie mniej fascynujące od autorów listów jest tło, w jakim powstawały. Z jednej strony siermiężny PRL ze
wszystkimi swoimi problemami, cenzurą i korespondencją, która zawsze potrafiła się zawieruszyć na
jakiejś poczcie, z drugiej zaś – barwny artystyczny światek i plejada twórców-zarówno tych pamiętanych,
jak i zapomnianych, którzy dla słynnej pary byli znajomymi i w listach dzielnie pełnią rolę bohaterów
drugiego planu. Świat niby nieodległy, a jednak tak różny od tego, który dzisiaj znamy. Mimo lekkich
wyrzutów sumienia z całego serca polecam tę lekturę. I chociaż jestem daleka od romantyzowania
przeszłości, sądzę, że wraz ze śmiercią klasycznej korespondencji coś nieodwracalnie straciliśmy.

Jak podobał ci się ten tekst?
[Głosów:2    Średnia:5/5]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *