Barwa życia zmieniła się
W szarość przetrwania
Wszystko, co kiedyś było wyjątkowe
Jest teraz połową dawnej radości
A odcień tej nowej szarości
To pustka
Nie ma takiej siły silniejszej od nicości
Od melancholii i nijakiej postawy
Choćby się chciało przekonać, że świat ten
Stary, ale dalej nowy
Że jest ciężko, ale przejdzie
On staje się starszy. I to nie przechodzi
Moja radość sporadyczna i ogromna
To po prostu radość dzienna dla mej młodej duszy
A mój mały smutek i niepokój
To niegdyś największa tragedia tego świata
Ale mówią, że to minie
I, tym razem, liczę, że nie kłamią
Czuję, iż ta pełność, co się kiedyś tak złośliwie schowała
Zwyczajnie powróci
Przywita się, jak stary znajomy
Przyniesie ze sobą uczucie spokoju
Powie, że już jest
Przeprosi za spóźnienie i tym razem nie przełoży spotkania
I się już nigdy i nigdzie nie wybiera