Bywałem smutny, miałem w sercu sztylet.
Raz płakałem, raz się radowałem.
Czasami rozumiałem, że niewłaściwe listy pisałem
I zrozumiałem, że próbowałem założyć niewłaściwy sygnet.
Odważyłem się wyjść na słońce w deszczową pogodę,
Ale spotkała mnie sroga wichura
Dla takich osób jestem jak szachowa figura,
Więc z tymi ludźmi dalej nie powiodę.
Ale dzięki wam, przyjaciele, odrodziłem się z popiołów.
Wstałem z spalonej ziemi.
Za to będziecie mieli miejsce wśród aniołów.
Nie zapomnę nigdy waszego uczynku
za to was szanuję.
Pozwoliliście pozbyć się tego balastu.