Zawsze jest mi trudno zrozumieć ludzi, którzy słuchają głośnej i radosnej muzyki w tę porę roku. Ubierają się w kolorowe bluzki bądź koszule, piją sok i oglądają komedie. Mowa oczywiście o jesieni, jednej z moich ulubionych pór roku. Tak, to prawda, zamykam ją w sztywnych ramach stereotypu. Ale czy to naprawdę takie złe?
Ciepła herbata z cytryną, imbirem i odrobiną miodu smakuje tak dobrze tylko jesienią. Nie wyobrażam sobie wypić ją w letni wieczór, przecież straciłaby całą swoją magię. Kubek kawy o poranku.. smakuje dobrze, ale nie oszukujmy się, zawsze jest pyszny rano, kiedy musimy wcześniej wstać, żeby zdążyć do pracy czy na zajęcia. Alternatywna muzyka, rockowe ballady i gitarowe dźwięki najbardziej kojarzą mi się właśnie z jesienią. Najważniejsza jest atmosfera. Grube, ciepłe swetry, które chronią od przeraźliwie mroźnego wiatru, strącającego liście z drzew. Romanse i dramaty, których nie brak w telewizji wieczorami, tworzą idealny klimat, oddający tę piękną porę. Wreszcie i wszechobecna melancholia, moja ulubiona. Chyba nigdy nie zrozumiem, dlaczego ktoś chciałby tracić to wszystko i nie dbać o atmosferę. To stereotyp, ale czyż nie wspaniały? Złośliwi mówią, że to wcale nie klimat, a wpływ braku witaminy D, ale ja się z tym nie zgadzam. Może to przez moją romantyczną, artystyczną duszę, która wszędzie dostrzega niemal „filmowe” sytuacje i kadry – nie przeczę; ale czy dla kogoś to naprawdę możliwe, by ubranym w ciepły płaszcz i botki na grubym obcasie przejść przez park pełen żółtych i pomarańczowych liści bez ani krzty zachwytu? Taki iście książkowy krajobraz aż prosi się o gitarową muzykę z akcentem pianina w tle. Wszystko po prostu łączy się w jeden cudowny obraz. Wieczór przy świecy o zapachu cynamonu, dobrej książce i kubku gorącej czekolady, spędzony pod kocem oraz w ciepłych skarpetach na nogach nie byłby tym samym, gdyby zdarzył się wiosną. Niektóre rzeczy są po prostu dopasowane do odpowiedniego czasu, który zbliża się wielkimi krokami właśnie teraz.
To co, że pada? Przecież krople deszczu, miarowo uderzające w szybę okna uspokajają myśli. To co, że wszystko umiera? Umiera, by za chwilę narodzić się na nowo wiosną, porą radości. Warto przez jakiś czas dać sobie odpocząć od uśmiechów, szczęścia i zadowolenia. Czas zajrzeć w głąb siebie i wydobyć smutku, melancholii i zadumy. Bardziej odpowiedniej pory nie będzie. Korzystajmy.