Piotr Domalewski – Cicha Noc

Piotr Domalewski – Cicha Noc (recenzja filmu)

Tytuł: Cicha noc
Data premiery: 24 listopada 2017r. (Polska) i 21 września 2017r. (Świat)
Reżyser: Piotr Domalewski
Gatunek: dramat, komedia
Czas trwania: 97 minut 

Film, który szturmem wdziera się na ekrany polskich kin. Film, który daje do myślenia, zostaje zapamiętany.  A wreszcie – film, który zawstydza, obnaża prawdę o nas – Polakach – społeczeństwie niedoskonałym, ułomnym.

Akcja rozgrywa się w małej wiosce w okolicach Świąt Bożego Narodzenia. Do swojej rodziny wraca wtedy z zagranicy Adam (Dawid Ogrodnik). Jego pojawienie się nie jest bezinteresowne – chce bowiem przekonać swoje rodzeństwo (Tomasz Ziętek, Maria Dębska) do sprzedania starego domu dziadka (Paweł Nowisz), aby za uzyskane pieniądze móc urządzić sobie życie poza granicami ojczyzny. Sprawy przybierają dosyć nieoczekiwany obrót, świąteczna gorączka dodatkowo podsyca atmosferę. Wizyta emigranta obnaża długo skrywane, kotłujące się sekrety – przemoc, problemy z alkoholem, ciągłą walkę babci (Elżbieta Kępińska) z nałogiem męża, a przede wszystkim brak bliskości między członkami rodziny. Nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, jaki wpływ na ich dalsze losy będzie miał ten wigilijny wieczór.

Film rozpoczyna się sceną – jak dla mnie – dosyć przesadzoną, nie boję się stwierdzić, że trochę zbyt wulgarną – po prostu nie pasuje do dalszej koncepcji. Widzę w niej inspirację prymitywną częścią polskiej kinematografii, z której wylewają się wręcz hektolitry obrzydliwych słów i zachowań. Dalej reżyser jakby nieco schodzi z tych bazujących na zwykłym prostactwie i chamstwie wpływów i przeprowadza nas przez absolutnie genialną fabułę, grę aktorską i -moim zdaniem – mistrzowski scenariusz. Domolewski zabiera nas do kwintesencji ojczyzny – niewygodnej, nieprzyjemnej, bardzo często też unikanej przez nas na co dzień. Tak bardzo nam znanej, że już po prostu niezauważanej.

Film jest bardzo naturalny, absolutnie szczery. Nie znajdziemy w nim  przesady, znanej nam z twórczości polskich reżyserów. Każda scena jest niezwykle wyważona, trafiona w sedno. Stajemy się obserwatorami toczącej się akcji. Scenariusz, który dla mnie jest czymś niebywałym, zasługuje na największe nagrody. Odnajdziemy w nim po prostu siebie, portret własnej rodziny. Myślę, że nieraz uśmiechniemy się pod nosem, słysząc jakiś cytat, a w naszych głowach pojawi się myśl, że gdzieś już to słyszeliśmy. Wszystko jest do bólu autentyczne, dosłowne, reżyser wyrywa fragmenty rozmów z polskich domów i wkłada je w jeden film. Domolewski jest bardzo taktowny, delikatny w pokazywaniu naszych narodowych cech. Zwieńczeniem całości jest niesamowita gra. Znowu nie da się użyć słów innych niż perfekcja i prawda. Aktorzy są po prostu nami, Polakami, ułomnymi, niedoskonałymi, a przede wszystkim zagubionymi w relacjach z bliskimi i własnymi duszami.

Brak porozumienia z otoczeniem i samym sobą jest głównym problemem, który tak namiesza w życiu bohaterów, przewartościuje ich spojrzenie na świat. Rodzina mimo spędzania ze sobą wigilijnego wieczoru przez cały czas będzie zupełnie gdzie indziej. Absorbować ją będą codzienne kłopoty, a często ekran telefonu wyda się ciekawszy od historii opowiadanych przez bliskich. Każdy z bohaterów żyje osobno i właśnie w taki sposób spędza Wigilię – obok, zamknięty w swoim własnym świecie. Dużym problemem, który bohaterowie doskonale przedstawiają, a w polskich rodzinach pojawia się nagminnie, jest problem z alkoholem i przemoc. Reżyser nie boi zmierzyć się z oklepanym już przecież tematem, nie robiąc z niego prozaicznej, tkliwej opowiastki o znęcającym się ojcu. Czyni to jednak dużo subtelniej, delikatniej niż znamy to z innych filmów. Ten wątek jedynie przewija się w tle, nie zdominuje fabuły, jest wspomniany, zasugerowany nam do refleksji.

Film nieprzyzwoicie dobry, dopracowany, a przy tym tak bardzo naturalny, prawdziwy. Zrywający z chamskim, prymitywnym kinem, do którego przywykliśmy. Film do bólu polski, niewygodny, niezręczny i autentyczny. Wzruszy nas, znajdziemy tam kawałek siebie – zmuszonych do rozmów z nielubianymi ciociami nad nieżywym karpiem, uśmiechających się i błagających o to, aby ten jeden szczególny dzień już się skończył. Nie da o sobie zapomnieć. Ciągle będzie wwiercał się na nowo w naszą duszę, gryzł i nie dawał spokoju.

W „Cichej nocy” zobaczymy siebie samych, portrety własnych rodzin. Kwintesencja polskości ujęta przez Domolewskiego jest tak szalenie prawdziwa i  szczera, że każdy dialog czy gest trafia w samo sedno, gra aktorów perfekcyjna, naturalna, a sama historia, wokół której rozgrywa się akcja, staje idealną bazą do ukazania i napiętnowania polskich wad i problemów, z którymi my – jako społeczeństwo – jeszcze przez długie lata będziemy się zmagać.

Jak podobał ci się ten tekst?
[Głosów:0    Średnia:0/5]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *